-Rillianne, to są Sasha, Melodi i Celeste.- przedstawiłem dziewczyny.
-Miło mi was poznać.- uśmiechnęła się Rillianne. Odeszliśmy od miejsca, w którym przed chwilą staliśmy. Wyszliśmy z parku, tym samym włączając się do londyńskiego gwaru. Po ulicach kręciło się wiele bezpańskich psów, które tak jak my muszą bardzo starać się o jedzenie.
-Ym... mogę ci mówić Rilli?- zapytałem.
-Pewnie.- uśmiechnęła się sunia. Szliśmy powoli przez zatłoczone ulice. Nagle Rilli zobaczyła innego psa.

-Nie... to Uno. Należy do Londyńskiego Gangu Psów. Ani ja ani Louis go nie lubimy. Dręczy nas już od dłuższego czasu.- wyjaśniłem.
-I nic z tym nie zrobicie?- zdziwiła się.
-Nie... Lou już próbował z nim pogadać, a później nawet walczyć, ale jedyne co mu z tego wyszło to kilka poważnych ran. Od tamtego czasu z nim nie walczymy i nie negocjujemy.- powiedziałem spuszczając głowę.
-Ow... no to szkoda.- wzruszyła ramionami dziewczyna. Nie patrząc już na Uno udaliśmy się na stację kolejową. Wiele pociągów przejeżdżało niedaleko nas. W oddali zobaczyliśmy leżącego owczarka niemieckiego. Ponury i smutny. Nie tak powinien wyglądać pies, ale Louis to Louis... wiele już ma za sobą.
-Zobacz, tam leży Lou. Musisz wiedzieć, że on jest ślepy i polega tylko na węchu, słuchu i dotyku.- powiedziałem cicho.
-Czemu jest ślepy?- zapytała Rilli.
-To dość długa historia... był w schronisku i próbował uciec... a potem ten ochroniarz i...- jąkałem się.
-Om... więcej już nic nie musisz mówić.- przerwała mi. Podeszliśmy bliżej. Louis patrzał na tory. Jakby był nieobecny... jakby żył gdzie indziej. W sumie... to on żyje we własnym świecie, daleko stąd. W świecie swojej wyobraźni.
-Hej Louis!- powiedziałem wesoło.
-Harry? To ty?- spytał pies.
-Tak. Nie jestem sam.- oznajmiłem uśmiechając się do niego.
-Czuję. Jak się nazywasz?- spytał odwracając głowę w kierunku Rilli.
-Jestem Rillianne.- uśmiechnęła się.
-Pięknie. Dołączyłaś do sfory?- spytał znów niemo patrząc na tory.
<Rilliane dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz