poniedziałek, 9 grudnia 2013

Od Lou do Rilly i Joseph cd

Dziewczyna stała smutno nie patrząc ani na mnie, ani na Rilly. Wpatrywała się posępnie w ziemię.
-No nic... trudno, ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz!- rozkazałem.
-Obiecuję
-Czekaj, chciałeś jeszcze coś powiedzieć, ale ci przerwałam- uśmiechnęła się Rilly.
-Ah, no tak. Podczas tej walki z ochroniarzem nic poważnego mi się nie stało, ale jednak kilka partii mojego mózgu zostało nieodwracalnie uszkodzonych.
-Które to?- spytała Joseph.
-Partia odpowiadająca za miłość, ból i wyobraźnię- oznajmiłem. Dziewczyny popatrzyły na mnie pytająco.
-Ale przecież tego nawet nie da się po tobie poznać- rzuciła Rilly.
-Na pierwszy rzut oka może nie... A jednak gdybyście mnie bardzo dobrze poznały to stwierdziłybyście, że jest ze mną coś nie tak
-Więc w jaki sposób zostały one uszkodzone?- dociekały dziewczęta.
-Miłość działa teraz o tyle inaczej, że gdy się zakocham nie zachowuję się jak każdy inny zakochany pies. Nie daję dziewczynie kwiatów i nie zabieram na kolacje, a i nie zawsze koniecznie zakocham się w dziewczynie...- spuściłem głowę.
-Czyli, że jesteś...?- Joseph nie dokończyła zdania.
-Nie, nie. Znaczy... Nie w stu procentach, ale trochę... Ból też działa inaczej. Go właściwie już wcale nie ma. Nic mnie nie boli. Natomiast wyobraźnia została tak uszkodzona, że teraz działa jeszcze lepiej. Bardziej intensywnie i jestem bardziej kreatywny- uśmiechnąłem się.
-Czekaj, ale co do miłości...
-Co?
-Czyli, że mógłbyś być z chłopakiem!?
-Teoretycznie tak...- położyłam uszy po sobie. -Ale nigdy nie byłem!- dodałem pospiesznie.

<Rilly? Joseph?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz