-Od kiedy tu jesteś?- zdziwiła się dziewczyna.
-Od jakiejś godziny. Cały czas obserwuję te psy- wskazał na kilka zwierząt kręcących się obok Harry'ego i rozmawiających ze sobą.
-Obserwujesz? Jak?- spytała zdumiona.
-Nie mów tego nikomu, ale... ja mam wzrok, bardzo dobry, ale nie chciałem by ktoś się dowiedział, bo to nie moje oczy uszkodził ochroniarz... ale mózg- posmutniałem.
-Jak to?
-Mam ci to wszystko opowiadać?
-Tak- wyszczerzyła zęby w uśmiechu Rilly.
-No więc... tamtego dnia wypuściłem na wolność wszystkie psy jakie były w schronisku, ale gdy zobaczył to jeden z pracowników od razu rzucił się na mnie ze złością. Próbowałem go odepchnąć, ale przyparł mnie do podłogi. Ugryzłem go, aż do krwi. I to był błąd... rzucił mną o ścianę. Uderzyłem o nią głową... Przez to mój mózg nie funkcjonuje tak jak kiedyś...
-...
<Rilly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz