środa, 4 grudnia 2013

Od Josephine "Ucieczka"

Kolejna nieudana próba ucieczki z tej okropnej hodowli. Już chyba po raz setny odprowadzają mnie do tego głupiego boksu, w którym mieszka mój brat, Apollo.
STS Dog - Raz by ShockTherapyStables
-Znowu ci się nie udało, prawda staruszko?!-spytał żartobliwie mój braciszek. Był najmłodszy z naszej trójki, a przy tym najbardziej irytujący i beztroski. Wcale się nie przejął tym, że kilka dni temu jakiś obcy człowiek zabrał stąd Rillianne, którą nazywaliśmy Rilly.
Po kilku dniach i nas ktoś stąd zabrał. Owy człowiek miał zamiar nauczyć nas biegać w zaprzęgu. Dał nam obroże i zaprowadził do swojego domu. Była to mała chatka z ogromnym, ogrodzonym niskim płotem ogrodem. W ogrodzie mieściło się sześć kojców dla psów. W każdym były dwie miski i ciepła buda, oraz kawałek ziemi. Cztery z nich były zamieszkane przez jakieś inne psy, a do dwóch pozostałych trafiliśmy ja i Apollo. Codziennie nasz nowy pan napełniał miski pyszną karmą i świeżą wodą. Całymi dniami biegaliśmy po podwórku, a do kojców wracaliśmy dopiero na noc. Psi raj, nieprawdaż? Kiedy skończyliśmy trzy lata nasz właściciel zaczął nas uczyć biegania w zaprzęgu. Co tydzień wybieraliśmy się do pobliskiej wioski, aby uzupełnić zapas karmy i przy okazji ćwiczyć biegi w zaprzęgu. 
Któregoś dnia odezwała się we mnie tęsknota do siostry. Postanowiłam uciec z tego raju, aby znaleźć moją siostrę. Nie było to trudne, bo płot był niski. Wystarczyło dobrze skoczyć i witaj, wolności! Zostawiłam Apolla, zaprzęgi i całą resztę za mną. Zaczęłam biec przed siebie, coraz dalej i dalej. Co jakiś czas przystawałam, aby zjeść trochę śniegu, który świetnie zwalczał pragnienie i upolować coś do jedzenia. Zawsze znajdowałam jakiegoś ptaka, czy polną myszkę do zjedzenia, a że byłam głodna to jadłam co upolowałam bez wybrzydzania. Po wielu, wielu miesiącach takich biegów dotarłam nad Bałtyk. Kiedy obszukałam dokładnie okolicę, w której się znajdowałam weszłam na pokład pierwszego lepszego statku. Jak się później okazało, był to ten sam statek, którym płynęła moja Rillianne. Dotarłam do Londynu. Obszukałam London Eye, okolice Big Bena, brzeg Tamizy i dworzec kolejowy. Kiedy przybyłam do parku od razu usłuszałam znajome szczekanie. I wtedy zobaczyłam moją siostrę szczekającą na gołębie. Podbiegłam do niej.
-Rilly!!! Znalazłam cię!-krzyknęłam podekscytowana.
-Josephine?! Skąd ty się tu wzięłaś?! 
-Z Syberii przybyłam! 
-Ale po co tu przywędrowałaś?-zapytała mnie. 
- Tęskniłam za tobą! Ty mi lepiej powiedz jak się tu znalazłaść, to ja ci opowiem o mojej wędrówce.
Opowiedziałyśmy sobie nasze historie.
- Skoro już tu jesteś, to może dołączysz do naszej sfory?-zaproponowała mi.
-Chętnie.
-Chodź za mną, przedstawię cię Harremu.-powiedziała, po czym ruszyła w stronę dworca. Poszłam za nią. Kiedy dotarłyśmy na dworzec zobaczyłam dwa owczarki niemieckie. Jeden z nich wpatrywał się w tory niewidzącym wzrokiem, a drugi siedział obok niego.

(Harry?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz