-Czego oni od nas chcą?- zdenerwowałem się. Louis zjeżył sierść na grzbiecie, ale nie warczał, nie obnażył kłów, wcale nie reagował. Dalej zachowywał się tak jakby był nieobecny. Już po chwili po drugiej stronie torów zobaczyłem dwa psy z Londyńskiego Gangu Psów.

-Czego tu...- zacząłem, ale Brico przerwał mi głośnym warknięciem.
-Chcieliśmy wam idioci oznajmić, że to nasz teren!- syknęła Again. Wszystkie psy z Londyńskiego Gangu mają swoich właścicieli, dlatego są królami wszystkich dzielnic. Chociaż nie... chyba dwa z nich są tak jakby bezpańskie. Ich właścicielem jest jeden z hycli, ale mimo to mieszkają w schronisku. Tyle, że mają więcej wygód.
-Jeżeli jeszcze raz nazwiesz nas idio...- zacząłem, ale tym razem Louis mi przerwał.
-Nie mamy zamiaru słuchać takich wyrośniętych bachorów jak wy! Spieprzajcie stąd i to natychmiast!- warknął. Again podkuliła ogon, ale nie śmiała uciekać, bo jej brat Brico stał odważnie na wprost Louis'a. Patrzał mu w te puste oczy... nie mógł z nich wyczytać ani strachu, ani lęku, bo były zawsze takie same... można by rzec, że przymulone i pełne smutku, odrazy do świata.
-Odezwał się mądrala.- zaśmiał się złowieszczo Brico.
-Zamknij psyk gówniarzu!- skarcił go Louis. Sierść na jego grzbiecie zjeżyła się. Teraz to Brico podkulił ogon. Again nie śmiała odezwać się ani słowem. Już po chwili usłyszeliśmy szczekanie innych psów...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz