Kręciłam się w okolicach Big Bena w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. Po kilku godzinach znalazłam jakiegoś hot-doga leżącego pod ławką. Wczołgałam się pod nią i zaczęłam zajadać. Nie jadłam nic odkąd tu przybyłam. Tam, gdzie dorastałam zawsze był spokój i cisza. Nawet u tamtego człowieka, który mnie tu przywiózł panował spokój. Czasem jakiś koń z pobliskiej stadniny głośno zarżał lub zakwiczał. A teraz? Nagle znalazłam się w miejscu, w którym panuje gwar, hałas i woń spalin. Co chwila podbiega do mnie jakieś dziecko i to ciągnie mnie za ogon, to za uszy albo wsadza rękę do mojej buzi. Zaczęłam na nie warczeć i pokazywać kły. Póki co poskutkowało. Poszłam dalej szukać jedzenia. Nagle poczułam jakiś zapach. Po chwili zobaczyłam jego źródło. Po drugiej stronie ulicy stał inny pies. Zamerdałam ogonem i zaczekałam aż wszystkie samochody się zatrzymają. W końcu, czerwone światło dla tych głupich samochodów, a ja mogę spokojnie przebiec przez ulicę. Po kilku sekundach znalazłam się przy psie.
- Witaj, kim jesteś?-zapytał.
- Nazywam się Rilianne, a ty?
- Jestem Harry. Co tutaj robisz?
- Eh, sama nie wiem. Jeszcze kilka godzin temu byłam w domu mojego pana, a teraz przywiózł mnie tutaj i zostawił. - odpowiedziałam.
- To wszystko wyjaśnia, pewnie po prostu chciał się ciebie pozbyć. Może chciałabyś dołączyć do mojej sfory?-spytał się mnie.
- Jasne! Czy przedstawiłbyś mi inne psy?
- Oczywiście. Na razie mamy tylko jednego psa w sforze, nie licząc ciebie. Nazywa się Louis. Chodź za mną.-powiedział i odszedł. Poszłam za nim.
(Harry, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz